To jest mój absolutny faworyt na to jak ciekawie spędzić poranek! Nie wiem czy miałyście okazję przeczytać książkę „Droga artysty” Juli Cameron? Wbrew pozorom książka skierowana jest nie tylko do artystów i osób kreatywnych ale również do tych, kórzy szukają praktycznych wskazówek jak poradzić sobie m.in. z wewnętrznym krytykiem. Ten wewnętrzy głos, oczywiście każda z nas dobrze zna. To ten, który śpiewa nam do ucha, że się do czegoś nie nadajemy, że nie warto próbować i podejmować ryzyka, że jesteśmy za słabe, niewystarczająco: fajne, mądre, ładne itp. Znacie to, prawda?
Jestem strasznie podekcytowana, że mogę przedstawić wam to szczególne wyzwanie jar challenge, które miało niesamowity wpływ również na moje życie. Sama książka zainspirowała mnie do tego aby z odwagą iść po swoje marzenia i zacząć robić to co się kocha (mimo, że może się jeszcze nie być ekspertem jakiejś dziedzine). Moją ulubioną częścią tej książki było odkrycie czegoś, co autorka nazywa 'porannymi stronami’. Co to jest? Poranne strony, albo jak ja to nazywam – kreatywne kartki, to 3 strony odręcznego zapisu świadomości. Mówiąc prościej, przygotowujemy kartki A4 i zapisujemy bez zatrzymywania długopisu 3 strony tego, co aktualnie przychodzi nam do głowy: „Dzisiaj jest sobota, wstałam wcześniej niż zwykle. O kurde, nie wiem o czym pisać. Nic fajnego nie przychodzi mi do głowy. Muszę zrobić zakupy. Czy na pewno nie starczy nam chleba do poniedziałku? Słyszę jak ktoś przejeżdza motorem. Bla bla bla…” Tak wiem, brzmi nieco głupio i bezcelowo, ale zapewniam, że te kartki potrafią zdziałać cuda!
Skąd się bierze ta cała magia? Poranne strony to fantastyczne narzędzie do uwolnienia się od samokrytyki i przymknięcia buzi negatywnemu głosowi, którego słyszymy głowie. Jak pisze Julia „nie istnieje zły sposób odrabiania porannych stron. Twoja codzienna bazgranina nie ma być sztuką ani nawet pisarstwem. Strony mają polegać na zwykłym przesuwaniu ręki po papierze i zapisywaniu wszystkiego, co przychodzi na myśl. Nic nie jest zbyt błahe, zbyt głupie, zbyt dziwaczne, by nie być przez ciebie uwzględnione”.
Po co w takim razie się je pisze?
Jaki wpływ miały na innych ludzi?
Byłam zaskoczona, gdy przeczytałam jak taka z pozoru bezsensowna rzecz jak pisanie do siebie może mieć wpływ na nasze samopoczucie. Sama autorka stosuje tę praktykę od ponad trzydziestu lat! Tak jak mówi, poranne strony pomogły scenarzystom, producentom, aktorom, pisarzom, malarzom, muzykom, milionerom, a także wielu zwykłym ludziom. To coś w rodzaju medytacji, do której używamy pisania.
Sama byłam zdumiona, gdy spróbowałam. Pamietam swój pierwszy raz z porannymi stronami. Wtedy totalnie nie potrafiłam zacząć pisać nic sensownego. Miałam w głowie tylko jeden cel – nie zatrzymywać długopisu. Wiedziałam, że żaden ze mnie Mickiewicz. Zawsze miałam wielki problem z pisaniem wypracowań i wiedziałam, że będzie mi bardzo ciężko napisać aż 3 strony?! i to bez przystanku?! Zaczełam zatem od pogody – co widzę za oknem, że wstałam dzisiaj wcześniej. I za chwilę PUSTKA – nie wiem co pisać, nic mi nie przychodzi do głowy 😅 I tak pisałam „nie wiem co pisać” przez dłuższy czas aż nagle coś się pojawiło. Podłapałam temat, potem przeszłam do kolejnego. Ale za chwilę znowu nic. I nagle znów jakaś myśl w głowie, którą zaczęłam rozwijać. Przeszłam do pisania co czuję, co się wczoraj wydarzyło i mnie wkurzyło, co mi się nie podobało, ktoś coś powiedział itd. Potem już się rozkręciłam.
Podsumowując moje wypociny – pierwsza strona – same głupoty. Druga strona do połowy podobnie ale już od połowy pojawił się jakiś konkretny temat, który powinnam przepracować. Ostatnia, trzecia strona – odkrywcza. Rozwiązania mojego problemu same zaczęły mi się pojawiać na papierze. I od razu taka ulga, jakby jakiś ciężar ze mnie spadł. Po skończeniu pisania czułam się dużo lżej, bardziej zrelaksowana. Co dziwne, te głosy, które zwykle głośno słyszałam w głowie nagle stały się dużo bardziej wyciszone. Postanowiłam zatem, że następnego dnia też wstanę wcześniej i zobaczymy czy zadzieje się na koniec magia…✨ Myślę, że do tej pory mogłam przerobić ponad 70 kreatywnych stron i zdecydowanie za każdym razem jest magicznie!
📜 Zasady pisania porannych stron:
- Tak jak już wspominałam, podstawową zasadą jest zapisanie 3 stron A4 bez zatrzymywania długopisu. Nawet jeśli nic nie przychodzi nam do głowy to piszę 'nic nie przychodzi mi do głowy’ itp.
- Nie oceniajmy siebie. Podczas pisania porannych stron na pewno pojawią się jakieś fajne przemyslenia i ciekawe tematy do rozkminki. Ale najczęściej jednak będą to niemądre, chaotyczne, z błędami ortograficznymi i gramatycznymi, powtórzeniami, pełne żalu, złości, zazdrości i wymądrzania się zdania. Dlatego trzymajmy się zasady, że podczas pisania stosujemy zero krytyki. Po prostu piszemy i tego nie oceniamy.
- Nikt nie ma prawa przeczytać twoich porannych stron. Nikomu ich nie czytaj ani nie pokazuj. To jest twój osobisty pamiętnik pod kłódką, do którego nikt nie ma prawa wglądu.
- Piszemy bez filtru. Mam tutaj na myśli to, że często np. mamy coś w głowie ale za żadne skarby nie powiedziałybyśmy tego na głos, nawet do siebie samej. Po to są poranne strony, żeby „wyrzygać” nawet te najbardziej obrzydliwe myśli na papier. Skoro nikt tego na pewno nie zobaczy to mamy pisać szczerze, bez wyszukiwania ładniejszych albo delikatniejszych słów.
- Pora dnia. Może z raz pisałam poranne strony po południu ale generalnie zawsze robię to przed pracą. To mi zajmuje zwykle kolo 45 minut, dlatego nastawiam sobie budzik tak przynajmniniej godzinkę wcześniej niż zwykle i zasiadam do pisania.
Chciałam jeszcze na chwilę wrócić do 'NO FILTER’ ⛔. Jest cos takiego, że ciężko nam pisać zupełnie bez filtru. Jest mega trudne szczególnie na samym początku przygody z porannymi stronami, niemniej jednak później też się to zdarza. Generalnie mamy w głowie i jesteśmy świadome, że te kartki są tylko dla nas i nikomu tego nigdy nie pokażemy. Ale jednak z tyłu głowy siedzi ukryta myśl 'a co jesli jednak ktoś to kiedyś przeczyta, albo ja o tym zapomnę?’ Przecież zapadłabym się pod ziemię ze wstydu. Pomyśleli by sobie, że jestem szalona, głupia, chamska, beznadziejna i ogólnie, że jestem złym czlowiekiem. To jest naturalna myśl. Zapewnij swojej teczce dobrą skrytkę i nie martw się o to, że ktoś mógłby to przeczytać. Pisz szczerze, nawet jeśli to będzie bolało, nawet jeśli będziesz klnęła jak szewc. Jeśli będziesz ze sobą szczera to to cię wyzwoli i poczujesz wielką ulgę i spokój. Nawet jeśli pojawią się w międzyczasie łzy, nie przestawaj pisać. Pozwól tej energii ujść z ciebie. Pisz dokładnie to co własnie pojawiło sie w twojej glowie, nawet jeśli to będą jakieś najwieksze głupoty albo brzydkie rzeczy, których nigdy byś się nie odważyła nikomu powiedzieć.