ICH HISTORIE
NIE NAZYWAJ TEGO PROBLEMEM TYLKO MOŻLIWOŚCIĄ
NIE NAZYWAJ TEGO PROBLEMEM TYLKO MOŻLIWOŚCIĄ
Tak, dostajemy sporo lekcji od życia. Ale tylko od nas zależy jak tą lekcję potraktujemy. Nie mam też na myśli, że trzeba być non stop pozytywnym i udawać, że wszystko jest okej, gdy nie jest. Niemniej jednak jest wiele małych rzeczy, które mogą być fajną okazją na zrobienie czegoś inaczej niż zwykle, na przeżycie dnia w inny sposób niż się zaplanowało. Powiedzmy, że jest wieczór i nagle nie ma prądu. Zamiast automatycznie wchodzić w tryb narzekania można by pomyśleć: ok, nie ma prądu, nic z tym nie zrobie, bo to nie jest zależne ode mnie. Moje wkurzanie się też nie poprawi sytuacji. No więc, jak przyjemnie mogę spędzić ten czas? Bądź kreatywna! Spożytkuj czas, który masz w fajny sposób. Poćwicz albo zapal świeczki i pozwól się odprężyć, albo napisz kreatywne kartki, albo rzuć sobie jakieś wyzwanie, czy po prostu porozmawiaj z kimś.
To niesamowite jak dwie osoby mogą mieć zupełnie inne podejście do tego samego 'problemu’. Jedna może powiedzieć co za fatalny dzień, co jest ze mną nie tak, że ciągla mi się coś przytrafia, ja to zawsze mam pecha, biednemu zawsze wiart w oczy, inni mają takie fajne życie a ja mam zawsze pod górkę”. Druga zaś osoba zacznie sie śmiać w duchu i pomyśli „okej, trudno, najwyraźniej tak miało być, to może być okazja do zrobienia czegoś inaczej, do spędzenia czasu inaczej”.
Jaką lekcję mogę z tego wyciągnąć na przyszłość?
To trochę jak z piórkiem i kijem bejsbolowym. Jeśli jest jakiś problem, coś czego jeszcze w sobie nie przepracowałyśmy, to życie będzie nas tak miziało tym piórkiem: „Helooł, zrób cos z tym”, „nie udawaj, że tego nie ma”. Raz delikatnie, drugi przytrzyma trochę dłużej, kolejne będą nas już mocno wkurzały, aż kiedyś nadejdzie dzień, że dostaniemy po tyłku bejsbolem. A to już porządnie zaboli.
Zwracajmy uwagę na te delikatne miziania piórkiem. Jeśli dostajemy lekcję od życia to wyciągajmy z niej wnioski. Jeżeli zauważymy, że mamy coś do przepracowania to przeanalizujmy ten temat. Nie czekajmy, aż tak się będzie zbierał i gromadził bardziej ten brudek aż urośnie z niego wielkie szambo, które pewnego razu nie wytrzyma i wybuchnie robiąc dookoła bajzel.
Wykorzystujmy sygnały. To są mozliwości do wprowadzenia zmian – lekcje, które mamy wyciągnać aby nie było wielkich dramatów.
Poza tym, samo potraktowanie nauczki …
– prawo przyciagania (co jesli myslisz negatywnie,jaka energie wysylasz, jak reagujesz, co mowisz o sobie, co myslisz o sobie, jak drążysz w kółko temat jaka nieszczesliwa jestes i nie dajesz sobie otworzyć się na nowe możliwości. Jeśli nie możesz czegos zmienic to dalczego nadal walkujesz temat. Widocznie tak mialo być, teraz zadaj sobie pytanie jak sie z tym czujesz i co zamierzasz zrobić?
TU NIGDY NIE CHODZI O NICH
– Maya Ori
TU NIGDY NIE CHODZI O NICH
– Maya Ori
Nasze życie zależy w mniejszym stopniu od innych niż nam się wydaje. Dziewczyny, czas, żebyśmy skupiły się na sobie. Nie przekazujmy odpowiedzialności za nasze szczęście w czyjeś ręce. Nawet partnera.
Każda z nas ma w sobie wielką moc. Pielęgnujmy swój własny ogród zamiast ciągle zaglądać przez płot do sąsiada. Tym 'ogródkiem sąsiada’ może być życie naszych znajomych albo to jak zachowuje się nasz partner. Często obwiniamy tych innych za to, że jest zam źle, za nasze niepowodzenia, że to przez nich jesteśmy tacy. I gdyby oni zachowywali się w konkretny sposób (czyli tak jak my chcemy) to nam byłoby łatwiej wskoczyć w rolę tej fajnej i szczęśliwej dziewczyny. Na okrągło pojawia się w naszych głowach, że to oni powinni albo nie powinni. On nie powinienbył tak mówić. Ona nie powia tak się zachowywać. Oni sprawili, że jest mi przykro. Przez nich poczułam się się beznadziejnie. Oni oni oni. Ale myk polega na tym, że my nie mamy wpływu na to co inni robią, mówią czy myślą. To jest ich sprawa. To jest ich ogródek. Zamiast bawić się w nauczycielkę i mówić im co powinni a czego nie powinni, ustawmy lornetkę na siebie. Nie możemy kontrolować innych ale możemy kontrolować siebie. Mamy wpływ jedynie na nasze własne reakcje, a nie na zachowania innych. To czy my weźmiemy do siebie co inni nam powiedzą czy zrobią to już jest nasza decyzja. Często natomiast zniekształcamy obraz rzeczywistości i bierzemy wszystko do siebie, zakładamy z góry różne scenariusze (często negatywne) albo obrażamy się bez powodu. A to na koniec odbija się na nas. Na naszym samopoczuciu. Tłumimy w sobie te negatywne emocje i tak ziarnko do ziarnka aż uzbiera się ładna kupka. Bo wydaje się, eh, pfff, taka drobnostka. Okej, zabolało mnie, ale nie ważne, to nie było nic wielkiego, zapomnijmy o tym. Niestety nasz mózg nie działa zgodnie z tym planem i my o tym nie zapominamy.
Jeśli nie nauczymy się brać odpowiedzialności za swoje emocje to będziemy łatwo podatni na humory innnych. My kobiety z reguły jesteśmy bardziej emocjonalne i empatyczne, dlatego łatwo dostosowujemy się do czyjegoś samopoczucia. Często lubimy też wybiawiać z opresji innych bawiąc się w ratowniczki. „Pozwól mi cię uratować”, „teraz twój problem jest moim problemem”. I w taki sposób potrzeby innych lądują na piedestale. Jesteśmy przekonane, że inni nie są w stanie poradzić sobie sami z tym co ich trapi, zatem MY wkraczamy do akcji. Pragniemy poświęcić się i pomóc posprzątać ich bałagan, bo jesteśmy takie dobre i miłe.
Intencja wydaje się być dobra ale jakby tak przyjrzeć się bliżej tematowi to wybawianie wcale nie jest czymś pozytywnym. Melody Beattie pisze w książce Koniec współuzależnienia: „Zajmowanie się i opiekowanie innymi wydaje się być o wiele bardziej przyjazną postawą, niż jest w istocie. Zakłada ono bowiem nieudolność osoby będącej przedmiotem opieki. Wybawiamy 'ofiary’, ludzi, którzy – w naszym przekonaniu – nie są w stanie sami się o siebie zatroszczyć.”
Jak wygląda zatem typowy model zachowania ratowniczek? Najpierw ratujemy innych od odpowiedzialności i sami zajmujemy się ich obowiązkami. Potem przychodzi moment, gdy wchodzimy w rolę ofiar. Wtedy też łapie nas wściekłość za to, że wszstko jest na naszej głowie i czujemy sie wykorzystane. Na koniec jest etap oburzenia, że oni nie są nam wystarczająco wdzięczni za nasze poświęcenie i nie przyjmują nawet naszych cudownych rad. Pytanie czy my same szanujemy potem taką osobę? Dziewczyny, zajmijmy się sobą. Skupmy się na sobie. Na tym, żeby to nasz ogródek był zadbany i rosły w nim piękne kwiaty. Pozwólmy innym zatroszczyć się o swoje problemy i nie wychodźmy przed szereg niepoproszone.
Kolejny bardzo ważnym tematem dla mnie osobiście, który jest też mocno powiązany z powyższym jest odmawianie. Dlaczego mówimy tak, gdy w naszej głowie gra wielkie „NIE!”? A potem zrzucamy winę na innych. Obwiniamy ich za to, że nas wykorzystują, że za duża od nas oczekują. Ale robimy to co chcą. Bo ja musiałam się zgodzić. Nie mogłam odmówić. Bo oni mnie poprosili, a ja jestem taka dobra, że zawszę muszę się na wszystko zgadzać. Bo nie wypada mówić nie. Bo innym się nie odmawia pomocy. To ostatnio jest temat dla mnie bardzo pasjonujący, bo odkąd pamiętam miałam z tym problem. Od małego uczono mnie, że nikomu nie odmawia się pomocy. Po prostu zawsze mówię tak. Kiedyś byłam z tego bardzo dumna, że niby jestem taka dobrze wychowana. Że nie jestem samolubna a pomocna. Altruistka. Teraz che mi się śmiać jak ja tego przez taki długi czas nie zauważyłam, że to robi więcej złego niż dobrego. Szczególnie dla mnie. Gdzie są moje granice? Gdzie asertywność? Nie myślę o potrzebach swoich tylko o innych. To pięknie komponuje się ze wspomnianym wcześniej 'jak mogę ci pomoc z twoim problemem?’. Bo przecież ja zawsze mam czas dla innych.
Oczywiście pomaganie innym jest pięknym gestem, ale znajmy umiar. Zapytajmy najpierw same siebie czy my mamy na to ochotę? Czy czujemy, że naprawdę chcemy pomóc czy wręcz przeciwnie – to jest ostatnia rzecz jaką chciałybyśmy zrobić i tylko łapie nas od środka wkurw, bo wiemy, że mimo to i tak się zgodzimy, bo przecież musimy. Jeśli i wy dziewczyny macie problem z odmawianiem to gorąco was zachęcam do przepracowania tego tematu. Usiądźcie wygodnie, zróbcie sobie dobrą herbatkę i zastanówcie się gdzie jest tego źródło. Skąd bierze się w nas brak asertywności? Zacznijcie od przekopwania swojego dzieciństwa. Przyjrzyjcie się jak to bylo u was w domu i jeśli od zawsze tak miałyście to skąd brał się ten strach przed odmową?
DOSTAŁAŚ SWOJE TALENTY BY JE POMNOŻYĆ A NIE ZMARNOWAĆ.
– Dziewczyny Motywują
DOSTAŁAŚ SWOJE TALENTY BY JE POMNOŻYĆ A NIE ZMARNOWAĆ.
– Dziewczyny Motywują
Każda z nas została obdarowana jakimiś niezwykłymi talentami. Jeśli jeszcze tego w sobie nie odkryłyśmy to nie ma na co czekać i trzeba szczęściu nieco pomóc. Jak odnaleźć w czym jesteśmy dobre? Poprzez PRÓBOWANIE NOWYCH RZECZY! Do czego nas najbardziej ciągnie? Może już mamy jakieś hobby?
Eye opening experience.
Osobiście uważam, że świetnym rozwiązaniem jest zapytanie bliskich osób (kogoś z rodziny czy przyjaciół lub kogoś komu ufamy) by powiedzieli nam za co nas cenią i w czym ich zdaniem jesteśmy dobre? TAK, możemy być w szoku dowiaując się jakie (ich zdaniem) są nasze mocne strony, ale to bedzie najlepszy feedback jaki mozemy dostać! Co ważne, nie oceniajmy, nie negujmy, tylko słuchajmy uważnie co mają do powiedzenia – to jest ich opinia.
Otóż często my same nie jesteśmy świadome w czym jesteśmy dobre. Coś może nam się wydawać „takie normalne”, natomiast warto przeanalizować informacje zwrotne od innych i zastanowić się co mogę z tym zrobić?
Kolejnym sposobem na odnalezienie swojego hobby jest powrót do przeszłości. Może jest coś takiego, co robiłyśmy dawno temu i chciałybyśmy do tego powrócić? Coś co sprawiało nam przyjemność ale w pewnym momencie zwyczajnie to porzuciłyśmy.
No właśnie, co lubimy robić? Co nam sprawia przyjemność? Czy mamy pracę, w której się tylko męczymy i gdyby nie pieniądze to już by nas tam nie było? Być może przeszło nam przez myśl, żeby otwożyc własny biznes ale nie mamy zielonego pojęcia co by to mogło być? A może juz mamy do czegoś smykałkę ale siedzi w nas przekonanie, że na tym nie da się zarabiać? Otóż w tych czasach (jak nigdy wcześniej) naprawdę można zrobić świetnie prosperujący biznes z niczego. Czasem potrzeba naprawdę niewielkiego wkładu finansowego (a czasem w ogóle) a jedynie zaangażowania i systematyczności z naszej strony. Wystarczy połączyć to co lubimy z pytaniem czego potrzeba ludziom/jaki problem rozwiążemy? Bardzo możliwe, że cos podobnego juz istnieje na rynku ale Ty zrobisz to inaczej – ulepszysz proces, zrobisz to na swój własny sposób i to będzie wyjątkowy produkt.
Nic nie jest zbyt głupie albo za mało opłacalne.
Jeżeli juz mamy albo dopiero zaczynamy pracować nad swoim biznesem to wkładajmy serce w to co robimy. Nie wszystkim będzie to się podobało i nie wszyscy bedą nas wspierali w naszej misji. Natomiast jeśli to jest coś, co pragniemy robić to nie pytajmy osób niewspierajacych lub nierozumiejących tematu o opinię – nawet jeśli tym kimś są rodzice czy najlepszy przyjaciel. Zaakceptujmy to, że ktoś może mieć inne zdanie i jego preferencje mogą się różnić od naszych. Przecież my też nie lubimy wszystkiego! Być może w życiu by nam nie przyszło do głowy, by stworzyc biznes np. na wypożyczaniu kurników :D, a jednak ktoś sie tym zajmuje!!
Nie czekajmy aż inni poklepią nas po plecach i powiedzą, że to co robimy jest dobre. Róbmy to, co podpowiada nam serce i róbmy to z miłością a pieniądze same będą do nas napływały.
Dzielmy sie ze światem swoimi talentami dziękując za nie w ten sposób.
**Na plakaty oznaczone gwiazdką naniesiony został znak wodny. Oznacza to, że ten plakat jest dostępny tylko dla dziewczyn z prywatnej grupy facebookowej. 😇🔓